» Blog » Cierpiąca Cyferka
03-10-2009 23:55

Cierpiąca Cyferka

Odsłony: 6

Cierpiąca Cyferka
Pieski to wspaniałe stworzenia. Z czasem stają się niemal pełnoprawnym członkiem rodziny.

Kiedy kupiliśmy Cyferkę była małym przestraszonym szczeniaczkiem. Pierwszym dźwiękiem, który nauczyła sie rozpoznawać był dźwięk stawianej miski z jedzeniem. Kiedy tylko go usłyszała, pędziła wtedy przez całe mieszkanie. Przez pierwsze tygodnie, zanim podrosła, zdażało jej się wręcz stawać dęba i z łapkami tylnymi w górze stała na przednich łapkach i pyszczku, którym jednocześnie jadła z miski, póki nie skończyła posiłku. Widok niezapomniany.

Miłość do jedzenia była zresztą jej najbardziej rozpoznawalną cechą. Jej żarłoczność potrafiła doprowadzić do zabawnych sytuacji, takich jak kiedy kilka lat temu przecisnęła się przez płot do ogródka sąsiadów, zignorowała całkowicie ich psa, pobiegła prosto do kuchni i opróżniła mu miskę.

Była też niezmiernie uroczym psem i nie była to tylko moja opinia ale wszystkich wokół. Miałem przed nią kilka psów, a znałem różnych czworonogów znacznie więcej; ale chyba żaden jakiego pamiętam nie budził tak powszechnej sympatii. Kilka lat temu, kiedy całą rodziną pojechaliśmy na tygodniowe wakacje za granicę, psa oddaliśmy do psiego hotelu. Przez "psi hotel" należy rozumieć jakieś 10 ogrodzonych wybiegów leżących na posesji domu gdzieś pod miastem. Jak przyjechaliśmy ją odebrać, Cyferka radośnie hasała po kanapach właścicieli przybytku (w odróżnieniu od pozostałych psów tam goszczących), bo była "taka urocza".

Są jednak takie chwile kiedy pieski odchodzą. Cyferka była małym stworzonkiem. Dostała kostkę. Nie drobiową, bo te przecież powszechnie znane są z bycia śmiertelnym zagrożeniem dla zwierzaków. Zwykłą kostkę, która została z gotowania zupy, jaką nie raz już zjadła. Cyferka nadspodziewanie szybko się z nią uwinęła, ale kilka godzin później wyraźnie źle się czuła. Tak jak kiedy czasami zjadła za dużo. Snuła się po domu, a najchętniej siedziała w kącie, zupełnie jak nie ona.

Realne kłopoty zaczęły się następnego ranka. Cyferka została znaleziona chyba we wszystkim co z psa może wyciec. Kurs do weterynarza i diagnoza - gruz kostny w przewodzie pokarmowym. Rokowania marne. Sterydy, witaminy...

Dygresja: jeżeli nie macie pewności, że wasz pies może jeść kości, nie dawajcie. Żadnych. Nawet jeżeli dwadzieścia razy z rzędu nic się nie stało, to wciąż jest loteria. To wciąż może się skończyć bardzo źle.

Wieczorem jazda do kliniki. Cyferka zostaje przyjęta. Kawałki kości poraniły jej ściany jelit, cierpiała bardzo - jej jedynym ratunkiem było wydalenie kości. RTG. Nakłucie brzuszka. Szczęśliwie kostki nie przebiły ścianek przewodu pokarmowego. Dostała kroplówki, środki przeciwbólowe, olejki do ochrony ścian jelit.

Gruz kostny wydalała w bólu i krwi jeszcze ponad 24 godziny. Nie zdołała.

Komentarze


~Tabu

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
-4
04-10-2009 10:13
Kasmizar
   
Ocena:
+4
Tak jak przysmakiem bocianów mają niby być żaby, tak psów kości. Ciekawe skąd to się wzięło. Trudno póżniej wytłumaczyć, że tak nie jest.

A straty psa współczuje. Miałem kiedyś małego kundelka Chrupkę, któremu kark przetrącił jakiś większy. Mam świadomość, że teraz już i tak by nie żyła, ale i tak strata boli.

Braku Cyferki współczuje.
04-10-2009 11:42
Scobin
   
Ocena:
+3
:-/

Sam mam małego psa (małego rozmiarem, bo ma już ponad siedem lat) i smutny to będzie dzień, kiedy coś mu się stanie...
04-10-2009 11:58

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.