» Blog » Targi książki w Warszawie
22-05-2010 20:55

Targi książki w Warszawie

Odsłony: 0

Targi książki w Warszawie
Note: jeżeli nie chce Ci się tego czytać ale lubisz twórczość Brzezińskiej, przewiń w dół.

Od czwartku w Warszawie mamy prawdziwe święto czytelnictwa. Międzynarodowe targi książki w Warszawie (konkretnie w Pałacu Kultury i Nauki) to prawdziwa uczta dla fanów papierowej formy przekazu. Niewątpliwem plusem całej imprezy że PKiN jest w samym centrum Warszawy i ma dość miejsca, żeby taką imprezę ugościć.

Jako, że od kilku lat targi trochę zaniedbywałem (kiedyś chodziłem z tatą - bardzo dobrze wspominam tamte wyjścia), postanowiłem stary zwyczaj odświeżyć. Przed wejściem do pałacu wypłaciłem w bankomacie wcześniej odmierzoną kwotę naiwnie licząc, że kupię wszystko co chcę nie musząc korzystać ze znajdującego się na terenie targów bankomatu.

Nadmienię jeszcze - dla niezorientowanych - że częścią targów był cykl spotkań Ars Fantastica (jak rozumiem z inicjatywy głównie Anii Brzezińskiej) - całkiem interesująca seria spotkań i dyskusji z autorami i naukowcami.

Na targach byłem raptem kilka godzin, ale za to tych szczególnie "mięsnych" z punktu widzenia fantasty (z punktu widzenia całej reszty targów nie działo się nic co by jakoś mogło decydować o mojej porze na nich pobytu). Po pierwsze na targach był Sapkowski. Jak to określiła moja luba - mityczne stworzenie w stanie nienaturalnym. Faktycznie - pan Andrzej był nie tylko na papierze ale i osobiście. To miłe. Kolejka po autograf była dłuższa niż liczba osób na spotkaniu autorskim z Jackiem Komudą i nie bardzo miała ochotę topnieć. Szybko rzuciłem na orientację i zdobywszy losową książkę Sapkowksiego której nie mam, zgarnąłem autograf i spokojnie udałem się na obchód reszty targów.

Ciekawostek było naprawdę dużo. Po pierwsze to naprawdę są międzynarodowe targi (jeżeli ktoś wątpi w ten termin): można było znaleźć stoiska chińskie, tajwańskie(!) (gdzieś w tych okolicach niechcący prawie staranowałem panią Białołęcką), koreańskie, indyjskie, japońskie, bułgarskie, rumuńskie, chorwackie, węgierskie, rosyjskie, białoruskie, ukraińskie, włoskie, francuskie, pakistańskie ... Było w czym wybierać. Na niektórych (konkretnie - z tych z których próbowałem - chińskim) stanowiskach ciężko się było porozumieć, ale przy odrobinie dobrej woli (i dobrej znajomości języka pośrdniego zwanego angielskim) można się było dogadać. Szczególnie imponujące było stoisko francuskie - widziałem tam stanowczo najbardziej zajebiste wydanie "Jasia i Małgosi" jakie w życiu widziałem. Stoisko rosyjskie również prezentowało się okazale, ale fakt, że na dzień dobry wpadłem na książki Medwiediewa mnie zniechęcił do niego dość stanowczo. W środku z jednej sal był ustawiony fortepian, wokół którego był zorganizowany mini koncert. Rok Chopinowski dał o sobie znać.

Po obejściu całej przestrzeni targów (i zaopatrzeniu się po drodze w "Plewy na wietrze" dla mojej ukochanej), zajrzałem do katalogu wystawców i zacząłem się szwędać od jednego konkretnie interesującego mnie punktu do drugiego. Tak to odwiedziłem jeszcze raz m.in. Wydawnictwo Czarne, Międzynarodowe Targi w Taipei (niestety nic nie było na co miałbym ochotę; pozostało mi współczuć biednej kobiecie do której non stop stały kolejki ludzi chcących żeby wykaligrafować ich imiona), czytio.pl (interesujący, ale mam wrażenie, że stosunek możliwości do ceny nie jest idealny; z drugiej strony to jest jednak wyświetlacz w technologii e-papieru, a nie LCD), Karta, potem przyspieszonym krokiem minąłem Helion :P i zadzwonił alarm, który sprowadził mnie z powrotem na teren Ars Fantastici, gdzie trafiłem na panel z Ewą Białołęcką, Anią Brzezińską i Witem Szostakiem "Oblicza fantastyki". Trochę dziwnie to wyszło, bo temat spotkania był na tyle ogólny, że trudno było mieć jakieś pytania przygotowane w zanadrzu, z drugiej strony cała trójka panelowiczów liczyła na aktywny wkład publiki w efekcie wyszło trochę dziwnie. Na początku publiczność nie miała nic do powiedzenia, więc mówili po kolei goście, potem ludzie zaczęli się powoli włączać do rozmowy i się skończył czas antenowy. Kiedy ludzie dostają trzech interesujących gości na spotkanie i swój wkład własny muszą wymyślać w zasadzie "w locie" to godzina to stanowczo za mało. Szkoda, że nikt na to nie zwrócił uwagę. Rzucę tutaj jednak jedną uwagą, którą Ania Brzezińska powiedziała najwyraźniej zupełnie serio. Otóż:

Ania Brzezińska zapowiedziała, że nigdy więcej nie zamierza tworzyć żadnych cykli.

Dla wszystkich fanów jej twórczości, którzy czują się niespełnieni lekturą jednotomowych tworów może być to niemiłe zaskoczenie. Możliwe jednak, że stoi za tym co innego - być może ewentualny "cykl" powstanie tak jak powstał "Władca Pierścieni" - w całości i na raz. Ewentualny podział zostanie wtedy dokonany dopiero przy wydawaniu. Jasne - z punktu widzenia wydawnictwa jest to większe ryzyko, ale Ania z pewnością ma dostatecznie dobrą pozycję, żeby sobie na coś takiego pozwolić.

W każdym razie poprosiłem o autograf do świeżo zakupionych "Plewów..." dla mojej krakowskiej połówki i opuściłem teren targów bogatszy o kilka nowych książek i zdrowszy duchowo. Jeżeli ktoś nie był, nie jest a może to targi są jeszcze jutro. Naprawdę warto.

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.