» Blog » Pseudo-pre-recenzja
12-09-2010 22:07

Pseudo-pre-recenzja

W działach: rpg | Odsłony: 13

Pseudo-pre-recenzja
Miesiąc temu odbyła się premiera systemu RPG (polskiego) "Dziedzictwo Imperium". Trochę czasu upłynęło w Wiśle zanim w końcu udało mi się odebrać podręcznik. Teraz leży obok i patrzy na mnie jak wyrzut sumienia. Nie pierwszy raz mam w ręku podręcznik do RPG - przez ręce przeszło mi dobrze ponad pół tysiąca różnych systemów i dodatków. Jednak czegoś takiego to ja jeszcze na oczy nie widziałem. Pierwszy raz w życiu zabrałem się do lektury podręcznika i mnie odrzuciło. Dosłownie. Dziedzictwo Imperium to doskonały przykład na to, że żeby zrobić podręcznik RPG większy niż broszura potrzeba koniecznie: kogoś, kto umie składać książki na poziomie basic+ i kogoś kto umie włączyć GIMPa lub odpowiedniki (Krita, Photoshop, Photo-paint etc.) i usunąć ze zdjęcia zmarszczki. Ale po kolei. Obrazki Grafiki były ozdobą RPG od samego początku. Chyba nikt nie wydaje RPGów zupełnie bez obrazków - niektóre podręczniki zawierają ich naprawdę mało (np. Houses of the Blooded) ale większość ma ich jednak sporo. Dziedzictwo to projekt autorski - najwyraźniej ekipa nie miała dostępu do całego stosu tanich/darmowych grafik znośnej jakości, więc robiła zdjęcia z LARPów (i nie tylko) i to je postanowiła wykorzystać jako bazę do ilustracji. W efekcie grafiki w Dziedzictwie można podzielić na trzy kategorie:
  • Czarno-białe zdjęcia amatorskie - które są, ku mojemu zaskoczeniu, całkiem fajne. Jestem przekonany, że gdyby były tylko one, podręcznik miałby swój sympatyczny klimat.
  • Czarno-białe zdjęcia, przy których ktoś majstrował suwakami w rodzaju kontrast, jasność, gamy kolorów - które są kiepskie. Po pierwsze - nie wiem do czego miały prowadzić w/w operacje na materiale źródłowym. Po drugie - w efekcie piksele widać z dystansa 3 metrów. Po trzecie - wygląda to (nawet gdyby było wygładzone) kiepsko. Do tej kategorii zaliczę też zdjęcia nie zniszczone powyższymi technikami: to (szczęśliwie niezbyt duża) pula zdjęć, z których postanowiono wyciąć postać i użyć tylko jej. Jest jednak jeden szkopuł - postacie i tak w zasadzie są prostokątne (tzn. oblewany tekstem jest prostokąt, a nie kształt postaci), a poza tym - wyraźnie widać krawędzie tych postaci. Takie toporne.
  • Coś - być może zdjęcia, być może nie - również obrobione tymi narzędziami co poprzednio, ale w bardziej ekstremalny sposób (tj. nie ma szarości...). Efekt jest straszliwy. Czasami nie bardzo wiadomo co mamy zobaczyć. Przypomina mi to jakością grafikę oferowaną przez Painta uruchamianego w aplikacji Windows 3.11 pod MS-DOS na monitorze wyświetlającym 2 kolory w rozdzielczości 320x240, może 640x480.
W sumie - obrazki wywierają efekt odmienny od oczekiwanego tj. odpychają. Jak zacząłem czytać podręcznik i zobaczyłem elfa (ten na dole) to skoczyło mi ciśnienie, zamknąłem książki, wziąłem głęboki oddech i poszedłem zrobić sobie herbatę. Obok był - zresztą - między innymi krasnolud i jakaś pochodna reptilliona - Firyaloke. Brr... Skład i edycja Mam pewne podejrzenia - a nawet dwa. Pierwsze mówi, że podręcznik w całości złożono w Microsoft Wordzie. Drugie - że w OpenOffice.org Writerze. Tekst podzielono na rozdziały, które skłądają się z części zbudowanych z sekcji albo od razu z sekcji. Teraz - o ile tytuły części i rozdziałów są pisane normalnie (tj. z wielkiej litery), to sekcje - już różnie. Patrząc na spis treści trudno mi uchwycić czemu coś napisano wielkimi literami, tworzy to jednak wrażenie bałaganu. Tekst jest napisany w dwóch kolumnach i w sposób dość surowy: jedynymi wyróżnikami w tekście jest podkreślenie, wytłuszczenie, kursywa i linia odstępu. Czasami jest używana inna czcionka, ale bardziej to przeszkadza niż pomaga. Akapity nie mają wcięć, nie są też oddzielane pustą linią. Wygląda to trochę jak ciężkostrawny blob tekstu. Do tego dochodzą ramki, które niemal zawsze mają szerokość jednej kolumny (wyjątki to szerokość strony i raz na pół, choć blokuje miejsce jakby było na całą) - różnią się tylko wysokością. Natomiast co jest problematyczne to tło tych ramek - jest ich chyba w sumie trzy rodzaje. Nie wiem za bardzo co mają przedstawiać - przypuszczam, że to ma być przepalona dziura w papierze i taki "tekst pod tekstem". Jest tutaj pewien problem - każda taka ramka-plama to była jakaś grafika, którą następnie przeskalowano do potrzebnej wysokości, w miarę potrzeb. Podejrzewam, że dokonał tego wspomniany edytor tekstu. Każdy, kto kiedyś skalował obrazek w Wordzie tylko w jednym wymiarze zapewne wie co się stało. Pojawiły się piksele, pojawiło się wrażenie sztuczności. Jakby tego było mało - jedna z tych ramek ma ucięty róg - taka jej uroda. Szkopuł w tym, że o ile podręcznik napisany jest czarno na białym, to ramki odwrotnie. Efekt? Róg jest ucięty tak bardzo, że biały tekst wychodzi z czarnej ramki na białe tło. W przynajmniej kilku miejscach można się spotkać z rzadkim zjawiskiem tekstu napisanego biało na białym. Kończąc temat ramek - niedociągnieć z nimi związanych jest jeszcze kilka, ale mniejszego kalibru (albo mniej liczne). Poza tym mogę powiedzieć, że gdzieniegdzie układ podręcznika przypomina bodajże Arkonę - jakieś nie do końca zrozumiałe puste miejsca w różnych miejscach (np. na górze strony), jakieś dziwne (i duże!) konstrukcje złożone ze zdjęć i ramek, albo samych ramek, które sprawiają, że czytelnik nie wie na co ma patrzeć. Zupełnie toporne tabelki. W sumie - co krok jest źle. Nie ma indeksu. Jest spis treści, spis ramek i rozszerzony spis treści. Szczęśliwie dysponuję dwoma antykami z roku 1995 (swoją drogą - 15 lat już): Aphalonem i Złym Cieniem. Z przykrością stwierdzam, że jeśli chodzi o skład, to tak "na oko" obie te pozycje stoją pod tym względem na wyższym poziomie niż Dziedzictwo Imperium. Znacząco wyższym. Odrobina zawartości Z wyżej wymienionych powodów podręcznik czyta mi się strasznie ciężko. Do tego dochodzi jeszcze nieprzyjemny zapach atramentu(?). Próbowałem czytać podręcznik od początku, ale było to dość trudne zadanie. Przejrzałem natomiast historię świata. Wiem, że świat jest mniej więcej fantasy-renesansem. Wiem, że nastąpił kataklizm - Apokalipsa - i świat zalały demony. Wiem, że potem stało się coś i pojawiła się jakieś magiczna bariera, która przycięła imperium ludzi. Wiem też, że technologia stanęła w miejscu i ta blokada nauki jest pilnowana przez kapłanów i magów. Kapłani tradycyjnie pilnują, żeby nic się nie zmieniało za bardzo, a magowie - jak przeczytałem - pamiętają jak "Regalia o mało nie uległa zagładzie podczas konfliktu z cywilizacją o wysokim poziomie technicznym". To ma totalnie sens - skoro wróg jest silniejszy bo jest bardziej zaawansowany technicznie, to należy pielęgnować wstecznictwo. Jeszcze mały fragment o mechanice. Na prelekcji na Avangardzie usłyszałem coś, co brzmiało niepokojąco i potanowiłem się upewnić, że trafiło do ostatecznego wydania. Trafiło. W czym rzecz? Podstawa mechaniki wygląda znajomo. Sumuje się cechę postaci i umiejętność i porównujemy ze stopniem trudności. "Porównanie" oznacza tu, że odejmuje się jedno od drugiego i otrzymuje X. Potem MG rzuca k10, gracz rzuca k10 i jeżeli X<0 to MG rzuca dodatkowo k(-X), a przy X>0 to gracz rzuca dodatkowo kX. Kto wyrzuci więcej - wygrywa. Jest tutaj kilka "baboli". Po pierwsze - nie czaję zupełnie koncepcji rzucania kX. Podręcznik wymaga, żeby mieć k10 (optymalnie dwie; moim zdaniem trzy, a najlepiej tak z pięć -różnych kolorów) i k6 (jedną). Nadmienię tylko, że w grze pojawia się też k20, którą należy emulować chyba k100/5 albo k60/3 (k6-1 x k10). Sugerowany sposób rzucania k7 więc, to k10 rzucane aż wypadnie coś mniejsze niż 8. Yup. 30% procent rzutów k7 wymaga przynajmniej dwukrotnego rzutu kostkę, 19% minimum trzech... to nie są małe procenty. Nawet jeżeli k7 rzucane jest rzadko jest to problem z przeciąganiem się rzutów. Moim zdaniem jeżeli ktoś chce grać na mechanice, niech rzuca kilkoma na raz i w razie "za wysokich" rzutów przechodzi na (powiedzmy) coraz jaśniejsze kostki szukając wyniku. Po drugie - nie jestem przekonany, czy taki rozkład prawdopodobieństwa testów jest zgodny z intencją. Jeśli nie kopnąłem się w rachunkach robionych na kolanie szansa na to, że przeciętna postać (patrząc na przykładowe postacie - cecha = 2) i mająca blade pojęcie na jakiś temat (umiejętność = 1) ma szansę zdania testu na poziomie trudności "chyba sobie żartujesz" (cytat) wykonywanego dodatkowo w niekorzystnych warunkach atmosferycznych (czy czymś podobnym) z prawdopobieństwem 14%. Dużo! Z drugiej strony ta sama postać ma szansę nie dać rady zdać testu przeciętnej trudności (w normalnych warunkach tym razem) z prawdopodobieństwem 45%. Dziwne. Podsumowując więc. Dziedzictwo Imperium to podręcznik wydany - w zasadzie - tragicznie. Wystarczy powiedzieć, że półtorej dekady temu wciąż by był postrzegany jako kiepski. Po prostu utrudnia odbiór zawartości. Nie oceniam jednak treści, której tak naprawdę nie znam prawie w ogóle. Tak się jednak nieszczęśliwie złożyło, że to co mi wpadło w oko, świadczyło również na jej niekorzyść. A czy będę miał dość wytrwałości, żeby spróbować się przebić przez zawartość - tego nie wiem. Jeżeli ktoś jednak jest zainteresowany tym systemem - niech zajrzy w te trzy miejsca: http://www.facebook.com/pages/Dziedzictwo-Imperium/282525467928 http://www,dziedzictwo.keep.pl http://www.dziedzictwo.phorum.pl Koszt nabycia to marne 30zł. Rince - sorry. Jak mówiłem - nie wiem czy się przebiję przez całość, stąd notka na blogu (przynajmniej na razie).

Komentarze


Blanche
   
Ocena:
+2
Wygląda na to, że powstał system imponujący w swej potworkowatości.
12-09-2010 22:20
nimdil
   
Ocena:
0
Szczęśliwie RPG to bardziej treść niż cała reszta. Niestety tutaj cała reszta utrudnia dostęp - z mojego punktu widzenia jak drut kolczasty :/
12-09-2010 22:26
Cooperator Veritatis
   
Ocena:
0
Cóż, ci ludzie udowodnili, że wydanie RPGa może nie za dychę, ale za 30 złotych jest możliwe :P Jak prezentuje się jakość papieru i okładki?
12-09-2010 23:54
nimdil
   
Ocena:
0
Papier - mniej wiecej taki jak do drukarki. Może minimalnie grubszy.
Okładka - nieco grubszy niż kartki. W sumie miękka. Chyba stary WOD (choćby wampir) miał w dodatkach nieznacznie sztywniejszą.
12-09-2010 23:57
Kastor Krieg
   
Ocena:
0
@CV
No tak, jak się nie zapłaci redaktorowi, korektorowi oraz DTPowcowi, a ilustracje są z czapy, to może się wciśniesz taki reżim cenowy. Ale w tamtym wpisie, gdzie prezentowałem szkic wyliczeń, mówiłem o wydaniu czegoś na poziomie we wszystkich aspektach, a nie z ilustracjami jak Cyberpunk v3, składem rodem z punkowego zinu i obróbką tekstu a'la ROBOTICA, prawda?
13-09-2010 00:28
~

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
gdzie to cudo mozna dorwac?
13-09-2010 00:30
Blanche
   
Ocena:
0
Zdaje się, że tylko zamawiając bezpośrednio u autorów.
13-09-2010 00:34
Cooperator Veritatis
   
Ocena:
0
@Kastor Krieg
A czy ja mówię, że tak trzeba wydawać systemy? xD Z Twoimi wyliczeniami po wstępnym przejrzeniu stron wydawnictw się zasadniczo zgadzam. Efekt "Dziedzictwa imperium" rzeczywiście wygląda makabrycznie, strona i forum na szablonach bez najmniejszych przeróbek także woła o pomstę do nieba. No, ale goście się zawzięli i system wydali. Może to był miś na miarę ich możliwości :P Ciekaw jestem właściwie, jakie pieniądze przeszły z rąk do rąk, żeby ich podręcznik ujrzał światło dzienne... Aż chyba maila wyślę z pytaniem. :)
13-09-2010 00:34
nimdil
    @~
Ocena:
0
Przez facebooka proponuję docierać.
13-09-2010 00:57
27532

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
http://polter.pl/Aureus,blog.html? 5875

Kiedyś już recenzowałem Dziedzictwo, mam na półce wersję beta. Bez ilustracji, ale widzę, że nic mnie nie ominęło. : )
13-09-2010 06:24
nimdil
    @Aureus
Ocena:
0
Wiesz co - ja mam wersję sprzed 7 lat, która miała jeszcze tytuł TSK - byłaby wczesna alfa. I co ciekawe kilka tekstów na wyrywki jest bardzo podobnych i z tymi samymi błędami ortograficznymi. I karta postaci też się za bardzo nie zmieniła. Brzydka po prostu.

Myślę, że wersja bez ilustracji jest łatwiejsza do przeczytania. Serio.
13-09-2010 09:33
von Mansfeld
   
Ocena:
+1
nimdil, daj więcej zrzut ekranu o tych obrazkach. Intryguje mnie to, jak wyglądają; chyba lepiej wykonane widziałem w fanowskim podręczniku "Book of Erotic Fantasy" (oczywiście do D&D).

Może faktycznie mieli sprzęt sprzed 2000 roku. ;-]

Sama nazwa ocieka plagiatem ("Dziedzictwo Imperium"). Podejrzewam, że mamy do czynienia ze zmiksowaną kalką Monastyru, konwencji dark, konwencji fantasy, gry Lionheart oraz paru innych elementów; na podstawie samej recenzji oczywiście. A także przykład, jak nie powinno się mieszać motywów. Przy tym, istnienie Imperium i Kisleva w Starym Świecie jest "kwintesencją oddania realizmu".
13-09-2010 12:12
nimdil
   
Ocena:
+1
Book of Erotic Fantasy to przy tym cud miód.

Czemu nazwa ocieka plagiatem? Bo cykl Dziedzictwo, bo Imperium? o_O

13-09-2010 18:57
dzemeuksis
   
Ocena:
0
Ahahaha, wypłoszony-z-krzaków-elf wymiata! I to szparowanie, jakby ociosany.
13-09-2010 19:27
inatheblue
   
Ocena:
0
Laveris, ten system powstał zanim Monastyr w ogóle się pojawił. Lionheart też jeszcze nie istniało, o ile pamiętam. Wtedy się nazywał się żartobliwie Tajemniczy* System Kuby, bo nie mogli się zdeydować na nazwę. Teraz jest nieco genericowa, ale nie ma on wiele wspólnego z wymienionymi przez ciebie pozycjami. Ot, autorskie fantasy. Parę pomysłów jest ciekawych, parę absurdalnych. Można było np. grać czymś w rodzaju Szkotów-barbarzyńców, nie wiem jak jest teraz.

*Edit był.

W ogóle jest to raczej casus "mamy system autorski, robimy w nim LARPy, gramy z kolegami, wydamy i będzie fun" a nie "mamy nowy produkt, którym zawojujemy świat".
13-09-2010 20:52
kaduceusz
   
Ocena:
0
O kurcze, to jednak to wydali :-)
14-09-2010 10:28
Blanche
   
Ocena:
0
Sęk w tym, że żeby był "fun" dla osób nie związanych z paczką autora gry, system musi być wydany na tyle strawnie, żeby dało się przez niego przebić. :]
14-09-2010 14:03
~Jakub Zapała

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
To ja w imieniu tych, co podręcznik przygotowali: przede wszystkim chodziło o to, żeby wyprodukować podręcznik tanio (Cooperator Veritatis na ten temat wie więcej z mailowania), a że była taka potrzeba, też dość szybko. Ten efekt udało się uzyskać. Pierwszemu nakładowi daleko do ideału, redakcyjnie wyszły dziwne rzeczy (wkrótce pokaże się errata w formie PDFa, którą będą mogli ściągnąć ci, co nabyli), i nie wszędzie się dogadaliśmy z drukarnią. Szczęśliwie jest tak, że co do tego, co się nie podoba, w wielu miejscach nie ma zgody (np. krytykowane tu czarno-białe grafiki niektórym [akurat nie mi] właśnie podobają się najbardziej). No i podręczniki się już kończą a inwestycja się zwraca.

Wydanie podręcznika w takiej cenie (30 zł) ma niestety swoje koszta. Z drugiej strony właśnie dzięki taniemu wydaniu zwróciło się do nas trochę ludzi, którzy chcieliby poświęcić swój czas oprawie graficznej. Jest więc szansa, że wydanie drugie będzie pod tym względem znacznie poprawione. Nad dostosowaniem strony i forum tez już ludzie pracują, na razie wiszą jeszcze stare, ale wkrótce to się zmieni.

Odnosząc się zaś do kostek - 2k10+k6 to wersja oszczędnościowa zwiniętej mocno mechaniki (tak to opisywaliśmy, stąd jest w ramce). Jeżeli chce się grać poważnie, a nie tylko wypróbować, k4 i k8 bardzo się przydają. K20 zaś pojawia się tylko w specyficznej sytuacji przy pewnym podejściu do magii (pamiętacie różne kostki zbierane przez magów w Monastyrze - tu też postać czarująca ma swoje sekrety). Reszta dyskusji wokół mechaniki wymaga już poznania jej wewnętrznej logiki.

Czekam więc na wrażenia po przeczytaniu i zagraniu.
28-09-2010 16:27
nimdil
   
Ocena:
+2
Na moje oko tego się nie da czytać za bardzo więc wątpię.
09-10-2010 19:51

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.